Po raz drugi tego dnia zaparkowałam
samochodem na parkingu stajennym. Jednak ta wyglądała zupełnie inaczej od
poprzedniej. Była średniej wielkości, miała sporawą halę, padoki dla koni,
kilka czworoboków i parcour, ale stajnia była tylko jedna i mieściło się tam ok
40 koni. Nie była to stajnia sportowa, ani też typowo rekreacyjna. Na pierwszy
rzut oka wyglądała na bardzo fajną, jednak to się okaże później.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do
przyczepki. Zauważyłam jakiegoś chłopaka jak idzie w moją stronę.
-
Potrzebujesz pomocy przy wypakowaniu konia?- spytał przyjaźnie.
W odpowiedzi jedynie kiwnęłam głowę
i weszłam do środka. Gdy już odwiązałam wałacha dałam znać chłopakowi, że może
zdjąć drążek, który hamuję siwusa od wyjścia. Gdy już miał drogę wolną, powoli
i bez pośpiechu wyprowadziłam Joy’a z przyczepy. Poklepałam go po szyi, zdjęłam
mu pośpiesznie ochraniacze transportowe, które rzuciłam do środka samochodu i podeszłam
do nieznanej mi osoby, która mi pomagała.
-
Wiesz może gdzie mogę znaleźć kogoś kto zaprowadzi mnie do boksu, który wczoraj
załatwiłam?- spytałam. Miałam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać,
mam dzisiaj jeszcze bardzo dużo do zrobienia.
-
Mogę ci pokazać gdzie ma stać twój koń- odpowiedział uśmiechnięty.- Tom Bennett- uśmiechnięty wyciągnął w
moją stronę rękę.
-
Grace Holmes, miło mi.
-
Ja ciebie znam- zdziwiona spojrzałam na niego.
-
To niemożliwe, niedawno się tutaj przeprowadziłam- powiedziałam zmieszana.
Pewnie jestem do kogoś podobna, a on najzwyczajniej na świecie się pomylił.
-
Jestem pewny, że cię znam tylko nie pamiętam skąd.
-
Pokażesz mi ten boks, jak ci się przypomni to mnie oświeć, bo ja ciebie na 100%
nie znam.
Tom jedynie kiwnął głową i ruszył w stronę
stajni. Przeszliśmy jakąś połowę i naglę Bennett się zatrzymał, ręką wskazał
pusty boks ze świeżo pościeloną słomą i dużą ilością siana. Wprowadziłam
wałacha, zdjęłam mu kantar, zamknęłam drzwiczki od boksu i powiesiłam jego
sprzęt przy boksie.
Chłopak uparł się, że pokaże mi
każdy zakamarek stajni, nie opierałam się, bo kiedyś będę musiała ją poznać.
Gdy tylko wpadliśmy na stajennych przekazałam im kartkę gdzie było napisane ile
ma dostawać owsa na śniadanie, obiad i kolację. Poinformowałam ich również, że
za jakieś dwa dni ma przyjechać musli dla wałacha i je także będzie trzeba mu
podawać.
Gdy wraz z Tomem doszliśmy do
czworoboku gdzie była trójka ludzi, dwie na koniach, a jedna wykrzykująca im
komendy.
-
Za chwilę poznasz moich przyjaciół- powiedział uradowany Tom i pociągnął
mnie za rękę na środek ujeżdżalni. Zatrzymaliśmy się przy blondynce, która z
uśmiechem mnie przywitała. Po chwili podjechali do nas dwaj jeźdźcy, chłopak na
gniadym koniu, a dziewczyna na siwku.
Więc blondynka to była
Dorothy, ale woli jak się do niej mówi Dotty, szatynka miała na imię Margaret,
ale wolała Maggie i na koniec został chłopak o imieniu John. Może zapamiętam
jak się nazywają, może.
- Hej, ja jestem Grace- uśmiechnęłam się do nich i niepewnie
pomachałam ręką.
- Ha, już wiem!- krzyknął nagle Tom. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na niego, on jednak
ignorując to kontynuował.- Startowałaś w
konkursach skokowych. Jakieś 4 lata temu, jeździłaś praktycznie po całym kraju,
ty i twój ogier, siwek. Pamiętasz? Zawody juniorów na Hickstead? Zająłem wtedy
drugie miejsce, a ty pierwsze. Miałaś świetnego konia. Jak on się nazywał... A
tak, Moonshadow. Dobrze wam szło, muszę przyznać. Mam tylko jedno pytanie, co
się stało z twoim koniem.
Dlaczego?
Dlaczego musiał mnie pamiętać i przypominać mi o nim. Łzy zakręciły mi się w
oczach, pokręciłam głową i z wyrzutem spojrzałam na Toma. Miałam szczerą
nadzieje, że nikt nigdy mnie nie pozna, jakaś świetna to ja nie byłam. Gdyby
nie Shadow nie byłoby mnie tam, na tak wysokim poziomie. To wszystko zawdzięczam
tylko mu.
- On zdechł- zaczęłam powoli, a głos lekko mi się łamał.- Gdy był sam na padoku, a ja akurat po niego
szłam żeby go wyłapać. Jak zawsze zareagował jedynie na moje gwizdnięcie.
Ruszył galopem w moją stronę i nagle padł na ziemie- już nie wytrzymywałam
i łzy leciały mi z oczu.- Pobiegłam do
niego, wezwałam pomoc, nie miałam zielonego pojęcia co mu się stało. Jednak gdy
przybiegłam to było już za późno. Zdechł.
To wszystko wróciło. W
głowie widziałam to tak dokładnie jakby to było wczoraj. Gdy ostatni raz go
mogłam pogłaskać, tamtego dnia to był ostatni raz gdy zobaczyłam go jak
majestatycznie i z gracją biegnie w moją stronę. Te drobne uszka postawione na
sztorc, ogon wysoko podniesiony i radosne rżenie, bo ogier bardzo dobrze
wiedział, że mam dla niego marchewkę.
Przez zapłakane oczy
przyjrzałam się wszystkim. Byli zszokowani, a Tom najwyraźniej zmieszany. Nie
chciałam im opisywać tego co się działo potem, bo już niczego nie było.
Załamałam się, przestałam jeść, nie jeździłam konno, wszystko co mi
przypominało o ogierze zamknęłam w piwnicy i nigdy tam nie zaglądałam.
Oddzieliłam się od tego co było kiedyś. Przez 4 lata nie zbliżałam się do koni,
ani do niczego związanego z tymi zwierzętami. Przez pierwszy rok miałam
depresję, nie odzywałam się do nikogo, zamknęłam się w sobie, a dziennie jadłam
jedną malutką rzecz.
- Wiecie co, ja muszę już iść. Było mi miło, ale na mnie pora. Cześć-
pośpiesznie rzuciłam im pożegnanie i niemalże pobiegłam do samochodu.
Wcześniej tylko podeszłam do
boksy Joy’a. Uważnie mu się przyjrzałam i głośno westchnęłam. Dlaczego musisz być do niego taki podobny?
Tylko utrudniasz mi całą sprawę.
Pogłaskałam
go czulę po szyi i szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu. Odpaliłam
silnik i wyjechałam ze stajni. Mój kierunek, dom. Postanowiłam jedną rzecz,
która może mnie dość dużo kosztować, ale mam nadzieje, że będzie tego wartę.
Powoli i na miękkich nogach
zeszłam do piwnicy. Odkręciłam kluczyk w drzwiach i weszłam do środka. Rok temu
jak się przeprowadziłam od rodziców wzięłam ze sobą również sprzęt Shadow’a.
Nie chciałam go oglądać więc poprosiłam tatę przy przeniósł go tutaj. Dopiero
po 4 latach jestem gotowa by na niego spojrzeć.
Włączyłam światło i uważnie
przyjrzałam się mojej „kolekcji”. Zdjęłam pokrowce z siodła skokowego i
przejechałam po nim dłonią. Wszystko było zakurzone, ale siodła były w
perfekcyjnym stanie. Był olbrzymi plus tego, że Joy jest mniej więcej tego
samego wzrostu jakiego był jego ojciec. Nie będę musiała fortuny wydawać na
nowe siodła, ochraniacze skokowe i transportowe, ogłowia, czapraki. To sobie
zostawiłam. Takie rzeczy jak szczotki, lonża, kantary i wszystkie moje jeździeckie
sprzedałam.
Jeśli już jutro chcę zacząć
coś robić z wałachem to przydałoby się kupić bryczesy, toczek, oficerki, lonżę
i masę innych ważnych rzeczy. Wyłączyłam światło w pokoiku i jak najszybciej
wyszłam z piwnicy. Złapałam swoją torebkę gdzie miałam portfel, telefon, kluczę
do domu i samochodu i tylko to. Jedynie to co potrzebne.
Pieniądze na to wszystko mam od moich dość bogatych rodziców, którzy zaoferowali mi swój własny dom w wybranym przeze mnie miejscu. Opłacają go również, więc póki co nie mam się co martwić o rachunki. Dostaję od nich również "kieszonkowe", które bądźmy szczerzy, nie jest takie małe. Wystarcza na wszystko co sobie zażyczę, a nawet na konia.
Żeby nie było, studiuję, ale wzięłam sobie rok wolnego. Kierunek na jakim jestem jest dość prosty, ale bardzo trudno się na niego dostać. Jestem amatorskim fotografem, to była moja odskocznia od tego co się działo w moim życiu. Łapałam aparat i nagle wszystko znikało, ale niestety nie na długo.
_______________________________________________________
Tak jak obiecałam, rozdział pojawił się 29 września :) Trochę późno, ale dosłownie cały dzień spędziłam w stajni i jakoś tak nie było kiedy go dodać.
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Zawsze możecie pisać w komentarzu co myślicie, że pojawi się w życiu młodej dziewczyny :D Kto wie, może to wykorzystam :P
Żeby nie było, studiuję, ale wzięłam sobie rok wolnego. Kierunek na jakim jestem jest dość prosty, ale bardzo trudno się na niego dostać. Jestem amatorskim fotografem, to była moja odskocznia od tego co się działo w moim życiu. Łapałam aparat i nagle wszystko znikało, ale niestety nie na długo.
_______________________________________________________
Tak jak obiecałam, rozdział pojawił się 29 września :) Trochę późno, ale dosłownie cały dzień spędziłam w stajni i jakoś tak nie było kiedy go dodać.
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Zawsze możecie pisać w komentarzu co myślicie, że pojawi się w życiu młodej dziewczyny :D Kto wie, może to wykorzystam :P