niedziela, 15 września 2013

Rozdział 1

            Ten dźwięk.
            Słyszałam go już wiele razy i od pewnego czasu wzbudza we mnie te same emocje, smutek, ból. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyła mężczyznę, który wręcz się znęcał nad koniem. Prawdopodobnie próbował go okiełznać, ale najlepiej mu to nie wychodziło i to z kilku powodów. Był o wiele za duży na biedaka, niezwykle brutalny i nie liczył się z tym co czuł koń.
            Łza zakręciła mi się w oku. Wszystkie wspomnienia wróciły, a ja nie dałam rady ich od siebie odgonić. Dźwięk, który koń wydawał to tylko potęgował. On cierpiał, a ja nie mogłam tego tak zostawić. Prędko wysiadłam z samochodu i ruszyła w stronę mężczyzny, który starał się przepchać konia przez ulicę. Szybko chwyciłam siwka za wodzę i pokazałam mu kierunek w dół. Złapałam mężczyznę za koszulę i przyciągnęłam tak by jego twarz była na poziomie mojej.
            - Nie pozwolę byś tak traktował to biedne zwierzę- powiedziałam oschle
            - Ach tak? Co taka dziewczynka jak ty może mi zrobić- zaśmiał mi się prosto w twarz i uśmiechnął się pogardliwie.
            Cała wrzałam ze wściekłości. Kątem oka spojrzałam na konia i dopiero teraz zobaczyłam w jakim jest stanie. Widoczne ślady krwi po bokach, które świadczyły o nieumiejętnym użyciu ostróg, przerażenie w oczach i lekko zapadnięte plecy od ciężaru jeźdźca. Nie miałabym serca gdybym zostawiła biedaka wraz z tym brutalem. Koń nie wyglądał na jakiegoś złośliwego, ani na dzikiego. Jak zawsze wina leżała po stronie jeźdźca, pewnie nie miał on cierpliwości by bezstresowo wychować zwierzaka.
            - Czy ktoś mówił, że chce ci zrobić krzywkę? Przyszłam tu raczej ci coś zaoferować i wątpię żebyś odrzucił tę propozycję- na chwilę przestałam mówić, a gdy zauważyłam zaciekawienie na jego twarzy kontynuowałam- Kupię od ciebie tego konia i nie będziesz miał już z nim problemu. Zapłacę… Dwanaście tysięcy funtów *– oczy mężczyzny niemalże mu wypadły. Uśmiechnęłam się na taką reakcję.
            - Aż tyle? –spytał zdziwiony.- Za tak młodego konia, który zbyt wiele nie umie?- już otwierałam usta żeby odpowiedzieć gdy naglę krzyknął.- Ależ oczywiście, nie ma problemu. Proszę jutro przyjechać pod ten adres i będziemy mogli porozmawiać o szczegółach.
            Facet uśmiechnął się zadowolony i wręczył mi jakąś wizytówkę stajni sportowej.
            - Mam jeszcze jedną, malutką prośbę. Jeśli mam kupić tego konia to proszę z niego zejść, już go nie męczyć i w ręku zaprowadzić do stajni- zadowolona powiedziałam do mężczyzny. Byłam pewna, że nie odmówi, nie na co dzień dostaję cię takie oferty. Gdy już chciał mi odpowiedzieć podniosłam rękę na znak, żeby nic nie mówił i jak gdyby nigdy nic wróciłam do mojego samochodu. Zapięłam pasy i ruszyłam do domu.
            W czasie drogi ponownie do mnie wróciło to od czego starałam się uciec przez kilka lat. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach rozmazując tusz do rzęs przez co najpewniej wyglądałam jak jakaś panda.
            Jednak był tak podobny do niego, to było wręcz niemożliwe. On był jedyny w swoim rodzaju, a to tylko przypadek, że ten biedak tutaj jest do niego podobny.

            Cała się trzęsłam i to raczej ze strachu niż ze szczęścia. Wjechałam na parking stajenny, zaparkowałam i najszybciej jak mogłam ruszyłam w stronę biura gdzie byłam umówiona z mężczyzną. Poprawiłam torbę na ramieniu i zapukałam do drzwi. Gdy otrzymałam zgodę na wejście niepewnie wkroczyłam do środka, a następnie usiadłam na wskazanym mi miejscu.
            - Dzień dobry, miło cię ponownie cię widzieć- powiedział zadowolony mężczyzna i przyjaźnie się do mnie uśmiechnął.
            - Dzień dobry- odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się jedynie grymas.
            - Wcześniej nie miałem okazji się przedstawić, jestem Paul Hill- wyciągnął dłoń i uścisnął moją. Tak jak wypada, również się przedstawiłam.
            - Grace Holmes.
            - Dobrze, przejdźmy do sprawy. Czemu akurat chcesz kupić Pride and Joy, mamy wiele lepszych koni w naszej stajni.
            Czyli zapewne więcej koni tak męczy, a może siwusek jest jedynym nieposłusznym koniem.
            - Już od pierwszego spojrzenia mi się spodobał, a jeśli chodzi o wyszkolenie to…-słowa ledwie przeszły mi przez gardło.- sama go wytrenuję.
            Paul  spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale nic nie odpowiedział. Podał mi jednak paszport wałacha, a następnie umowę kupna konia. Pośpiesznie przeczytałam informację, która znajdowały się dokumentach. Gdy przeniosłam wzrok na paszport moje serce przyśpieszyło.
            To jego syn.
            Powoli przeczytałam jego rodowód kilka razy. Teraz przynajmniej wiem dlaczego jest do niego taki podobny. Jest, ale dość małe, prawdopodobieństwo, że będzie tak dobry i kochany jak jego ojciec. To właśnie mnie popchnęło do tego i byłam pewna tego co robię.
            - Ma bardzo dobry rodowód i prawdopodobnie będzie miał duże sukcesy w sporcie, ale jest dość oporny jeśli chodzi o trening. Nadal nie rozumiem dlaczego on- mężczyzna jakby wpadł w słowotok.
            Zignorowałam go, wyjęłam z torby długopis i podpisałam się pod umową. Oczywiście wcześniej całą ją przeczytałam kilka razy i sprawdziłam czy nie ma żadnego podpunktu, który mi się nie spodoba. Następnie wyjęłam kopertę, najpierw przeliczyłam ile się w niej znajduję i wręczyłam uradowanemu mężczyźnie.
            - Proszę mnie do niego zaprowadzić- uprzejmie zwróciłam się do Paula
            - Ależ oczywiście, nie ma problemu.
            Mężczyzna poderwał się z miejsca i szybko odszedł do drzwi i otworzył je. Spokojnie wstałam aby podążyć za nim. Rozglądałam się po stajni i muszę przyznać, że jest olbrzymia i dość ładna. Przeszliśmy do miejsca gdzie znajdowały się same młode konie. Można było wywnioskować po roku, który widniał na ich tabliczkach przy boksie.
            Wreszcie zatrzymaliśmy się przy jednym. Odwróciłam się i ujrzałam go. Serce nagle mnie ukuło, nogi miałam jak z waty i  czułam się jakbym miała zaraz zemdleć. Podparłam się o boks i uważnie mu się przyjrzałam. Dopiero teraz zauważyłam, że jest niemalże identyczny do niego. Serce coraz szybciej mi biło, a oczy zaczęły piec. Nagle zobaczyłam rękę z uwiązem wyciągniętą w moją stronę. Właśnie kupiłam sobie konia i już pora by go stąd wywieźć. Jednak był mały problem, ochraniacze transportowe. Nie miałam ich, a nie chciałam by coś mu się stało. Dostałam je od mężczyzny, ale musiałam dopłacić. Już nie miałam dosłownie żadnych pieniędzy przy sobie.
            Wyprowadziłam wałacha na dwór, a następnie wprowadziłam do wypożyczonej przyczepy. Nie było najmniejszego problemu z wsiadaniem. Usiadłam za kółkiem mojego samochodu i powoli ruszyłam przed siebie.
            Właśnie zaczęłam nowy rozdział w moim życiu. Jednak miałam tak wiele myśli.
            Czy postąpiłam dobrze? Czy nie dałam się ponieść emocjom? Czy to tylko przez jego ojca?  To co było kiedyś, czy to się powtórzy?  Czy dam radę po tym wszystkim co przeszłam?
            Muszę dać sobie radę. Muszę, dla niego.

 * W przeliczeniu na złotówki to około 60 000 zł.

_______________________________________________________
Oto pojawił się pierwszy rozdział na tym zapewne nudnym blogu. Mam nadzieje, że nie umarliście z nudów podczas czytania rozdziału.
Jeżeli mam być szczera to nie mam zielonego pojęcia co mam zrobić tutaj na blogu. Ogólny zarys mam, ale takim sposobem mam też pomysł na jakieś 5 innych opowiadań.  Nie wiem co mam "wcisnąć" w środek, jakie przygody mają mieć. No, ale póki co mi to nie grozi, bo mam cały zapas rozdziałów :)
Cieszę się również, że spodobał wam się prolog. 
Tak jak wcześniej, nowy rozdział będzie za dwa tygodnie. Do zobaczenia do tego czasu :)

5 komentarzy:

  1. Super już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) Ja też jestem w trakcie pisania rozdziału, ale na razie wstawiłam zdjęcia moich zwierzaków;) http://jusza-love.blogspot.com/p/zwierzaki.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet mnie nie denerwuj, rozdział wcale nie jest nudny!!!! Fajnie że za dwa tygodnie, już sie doczekać nie moge tego następnego rozdziału... Mam taki sam problem z moimi blogami, nie przejmuj się, idź na żywioł :* Jezu kurde nienawidzę tej niepewności ale uwielbiam tajemniczość w twoim opowiadaniu. Nic dodać nic ująć. Super i czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie nudny. Ale świetny ! A co do problemu, to masz jeszcze czas na przemyślenia. Coś czuję, że chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja, czyli w tym tygodniu nowy rozdział :D W porę komentuję, nie ma co xd Nie no, wszystko fajnie, ładnie, podoba mi się, ale takie jedno małe pytanie, jak miał na imię ten ON? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź będzie bodajże w następnym rozdziale :)

      Usuń