Ten dźwięk.
Słyszałam go już wiele razy i od
pewnego czasu wzbudza we mnie te same emocje, smutek, ból. Rozejrzałam się
dookoła i zobaczyła mężczyznę, który wręcz się znęcał nad koniem.
Prawdopodobnie próbował go okiełznać, ale najlepiej mu to nie wychodziło i to z
kilku powodów. Był o wiele za duży na biedaka, niezwykle brutalny i nie liczył
się z tym co czuł koń.
Łza zakręciła mi się w oku.
Wszystkie wspomnienia wróciły, a ja nie dałam rady ich od siebie odgonić. Dźwięk,
który koń wydawał to tylko potęgował. On cierpiał, a ja nie mogłam tego tak
zostawić. Prędko wysiadłam z samochodu i ruszyła w stronę mężczyzny, który
starał się przepchać konia przez ulicę. Szybko chwyciłam siwka za wodzę i
pokazałam mu kierunek w dół. Złapałam mężczyznę za koszulę i przyciągnęłam tak
by jego twarz była na poziomie mojej.
-
Nie pozwolę byś tak traktował to biedne zwierzę- powiedziałam oschle
- Ach tak? Co taka dziewczynka jak ty może mi zrobić- zaśmiał mi się prosto w twarz i uśmiechnął się pogardliwie.
- Ach tak? Co taka dziewczynka jak ty może mi zrobić- zaśmiał mi się prosto w twarz i uśmiechnął się pogardliwie.
Cała wrzałam ze wściekłości. Kątem
oka spojrzałam na konia i dopiero teraz zobaczyłam w jakim jest stanie. Widoczne
ślady krwi po bokach, które świadczyły o nieumiejętnym użyciu ostróg,
przerażenie w oczach i lekko zapadnięte plecy od ciężaru jeźdźca. Nie miałabym
serca gdybym zostawiła biedaka wraz z tym brutalem. Koń nie wyglądał na
jakiegoś złośliwego, ani na dzikiego. Jak zawsze wina leżała po stronie
jeźdźca, pewnie nie miał on cierpliwości by bezstresowo wychować zwierzaka.
-
Czy ktoś mówił, że chce ci zrobić krzywkę? Przyszłam tu raczej ci coś
zaoferować i wątpię żebyś odrzucił tę propozycję- na chwilę przestałam
mówić, a gdy zauważyłam zaciekawienie na jego twarzy kontynuowałam- Kupię od ciebie tego konia i nie będziesz
miał już z nim problemu. Zapłacę… Dwanaście tysięcy funtów *– oczy mężczyzny niemalże mu wypadły. Uśmiechnęłam się
na taką reakcję.
-
Aż tyle? –spytał zdziwiony.- Za tak
młodego konia, który zbyt wiele nie umie?- już otwierałam usta żeby
odpowiedzieć gdy naglę krzyknął.- Ależ
oczywiście, nie ma problemu. Proszę jutro przyjechać pod ten adres i będziemy
mogli porozmawiać o szczegółach.
Facet uśmiechnął się zadowolony i
wręczył mi jakąś wizytówkę stajni sportowej.
-
Mam jeszcze jedną, malutką prośbę. Jeśli mam kupić tego konia to proszę z niego
zejść, już go nie męczyć i w ręku zaprowadzić do stajni- zadowolona
powiedziałam do mężczyzny. Byłam pewna, że nie odmówi, nie na co dzień dostaję
cię takie oferty. Gdy już chciał mi odpowiedzieć podniosłam rękę na znak, żeby
nic nie mówił i jak gdyby nigdy nic wróciłam do mojego samochodu. Zapięłam pasy
i ruszyłam do domu.
W czasie drogi ponownie do mnie
wróciło to od czego starałam się uciec przez kilka lat. Łzy zaczęły spływać mi
po policzkach rozmazując tusz do rzęs przez co najpewniej wyglądałam jak jakaś
panda.
Jednak był tak podobny do niego, to było wręcz niemożliwe. On był jedyny w swoim rodzaju, a to
tylko przypadek, że ten biedak tutaj jest do niego podobny.
Cała się trzęsłam i to raczej ze
strachu niż ze szczęścia. Wjechałam na parking stajenny, zaparkowałam i
najszybciej jak mogłam ruszyłam w stronę biura gdzie byłam umówiona z
mężczyzną. Poprawiłam torbę na ramieniu i zapukałam do drzwi. Gdy otrzymałam
zgodę na wejście niepewnie wkroczyłam do środka, a następnie usiadłam na
wskazanym mi miejscu.
-
Dzień dobry, miło cię ponownie cię widzieć- powiedział zadowolony mężczyzna
i przyjaźnie się do mnie uśmiechnął.
-
Dzień dobry- odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się jedynie grymas.
-
Wcześniej nie miałem okazji się przedstawić, jestem Paul Hill- wyciągnął dłoń i uścisnął moją. Tak jak wypada, również
się przedstawiłam.
-
Grace Holmes.
- Dobrze, przejdźmy do sprawy.
Czemu akurat chcesz kupić Pride and Joy, mamy wiele lepszych koni w naszej
stajni.
Czyli
zapewne więcej koni tak męczy, a może siwusek jest jedynym nieposłusznym
koniem.
-
Już od pierwszego spojrzenia mi się spodobał, a jeśli chodzi o wyszkolenie to…-słowa
ledwie przeszły mi przez gardło.- sama go
wytrenuję.
Paul
spojrzał na mnie lekko zdziwiony,
ale nic nie odpowiedział. Podał mi jednak paszport wałacha, a następnie umowę
kupna konia. Pośpiesznie przeczytałam informację, która znajdowały się
dokumentach. Gdy przeniosłam wzrok na paszport moje serce przyśpieszyło.
To
jego syn.
Powoli przeczytałam jego rodowód
kilka razy. Teraz przynajmniej wiem dlaczego jest do niego taki podobny. Jest,
ale dość małe, prawdopodobieństwo, że będzie tak dobry i kochany jak jego
ojciec. To właśnie mnie popchnęło do tego i byłam pewna tego co robię.
-
Ma bardzo dobry rodowód i prawdopodobnie będzie miał duże sukcesy w sporcie,
ale jest dość oporny jeśli chodzi o trening. Nadal nie rozumiem dlaczego on-
mężczyzna jakby wpadł w słowotok.
Zignorowałam go, wyjęłam z torby
długopis i podpisałam się pod umową. Oczywiście wcześniej całą ją przeczytałam
kilka razy i sprawdziłam czy nie ma żadnego podpunktu, który mi się nie
spodoba. Następnie wyjęłam kopertę, najpierw przeliczyłam ile się w niej
znajduję i wręczyłam uradowanemu mężczyźnie.
-
Proszę mnie do niego zaprowadzić- uprzejmie zwróciłam się do Paula
-
Ależ oczywiście, nie ma problemu.
Mężczyzna poderwał się z miejsca i
szybko odszedł do drzwi i otworzył je. Spokojnie wstałam aby podążyć za nim.
Rozglądałam się po stajni i muszę przyznać, że jest olbrzymia i dość ładna.
Przeszliśmy do miejsca gdzie znajdowały się same młode konie. Można było
wywnioskować po roku, który widniał na ich tabliczkach przy boksie.
Wreszcie zatrzymaliśmy się przy
jednym. Odwróciłam się i ujrzałam go. Serce nagle mnie ukuło, nogi miałam jak z
waty i czułam się jakbym miała zaraz
zemdleć. Podparłam się o boks i uważnie mu się przyjrzałam. Dopiero teraz
zauważyłam, że jest niemalże identyczny do niego.
Serce coraz szybciej mi biło, a oczy zaczęły piec. Nagle zobaczyłam rękę z
uwiązem wyciągniętą w moją stronę. Właśnie kupiłam sobie konia i już pora by go
stąd wywieźć. Jednak był mały problem, ochraniacze transportowe. Nie miałam
ich, a nie chciałam by coś mu się stało. Dostałam je od mężczyzny, ale musiałam
dopłacić. Już nie miałam dosłownie żadnych pieniędzy przy sobie.
Wyprowadziłam wałacha na dwór, a
następnie wprowadziłam do wypożyczonej przyczepy. Nie było najmniejszego
problemu z wsiadaniem. Usiadłam za kółkiem mojego samochodu i powoli ruszyłam
przed siebie.
Właśnie zaczęłam nowy rozdział w
moim życiu. Jednak miałam tak wiele myśli.
Czy
postąpiłam dobrze? Czy nie dałam się ponieść emocjom? Czy to tylko przez jego
ojca? To co było kiedyś, czy to się
powtórzy? Czy dam radę po tym wszystkim co przeszłam?
Muszę dać sobie radę. Muszę, dla niego.
_______________________________________________________
Oto pojawił się pierwszy rozdział na tym zapewne nudnym blogu. Mam nadzieje, że nie umarliście z nudów podczas czytania rozdziału.
Jeżeli mam być szczera to nie mam zielonego pojęcia co mam zrobić tutaj na blogu. Ogólny zarys mam, ale takim sposobem mam też pomysł na jakieś 5 innych opowiadań. Nie wiem co mam "wcisnąć" w środek, jakie przygody mają mieć. No, ale póki co mi to nie grozi, bo mam cały zapas rozdziałów :)
Cieszę się również, że spodobał wam się prolog.
Tak jak wcześniej, nowy rozdział będzie za dwa tygodnie. Do zobaczenia do tego czasu :)
Super już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) Ja też jestem w trakcie pisania rozdziału, ale na razie wstawiłam zdjęcia moich zwierzaków;) http://jusza-love.blogspot.com/p/zwierzaki.html
OdpowiedzUsuńNawet mnie nie denerwuj, rozdział wcale nie jest nudny!!!! Fajnie że za dwa tygodnie, już sie doczekać nie moge tego następnego rozdziału... Mam taki sam problem z moimi blogami, nie przejmuj się, idź na żywioł :* Jezu kurde nienawidzę tej niepewności ale uwielbiam tajemniczość w twoim opowiadaniu. Nic dodać nic ująć. Super i czekam <3
OdpowiedzUsuńWcale nie nudny. Ale świetny ! A co do problemu, to masz jeszcze czas na przemyślenia. Coś czuję, że chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńO ja, czyli w tym tygodniu nowy rozdział :D W porę komentuję, nie ma co xd Nie no, wszystko fajnie, ładnie, podoba mi się, ale takie jedno małe pytanie, jak miał na imię ten ON? xd
OdpowiedzUsuńOdpowiedź będzie bodajże w następnym rozdziale :)
Usuń